home | Kulisz Blues Session | kulisz 4 RocknRoll | plyty | itunes/spotify | koncerty | kontakt | info | linki |
Coolish Blues Session
Blues Navigator Live in Harenda
Omerta Art - 2005
Po świetnym przyjęciu jego poprzedniej płyty oraz znakomicie zagranych koncertach na krajowych scenach bluesa, Adam Kulisz zdecydował się na nagranie płyty koncertowej. Tak jak poprzednio, wyjechał w tym celu do Czech by zagrać w Trzyńcu, w klubie Harenda i nagrać ten koncert. Wszystkie piękne składniki brzmienia zespołu zostały zachowane, a nawet są tu uwypuklone. Dalej mamy ten charakterystyczny, wibrafonowo brzmiący fortepian, świetną grę perkusisty i niski, pełen ciepła i ogromnego wykopu bas. Jest druga gitara, która ma tu wręcz niepoślednią rolę (Łukasz Sojka) i gościnnie grający prawie wszystkie partie harmonijki Michał Kielak, świetnie wpasowany w brzmienie całego zespołu. No i Adam, bluesowy navigator, pod którego kierunkiem zespół CBS wznosi się w rozkołysaną przestrzeń bluesa. Jego bardzo męski i chwilami bardzo głęboki głos jest ozdobą tej płyty. Czasem delikatny, to z nów pełen rozpietej dynamiki i niezwykle przekonywujący oraz pewny siebie i mocny. Jego gitara łagodnie koloryzuje poszczególne utwory i jest miłym kontrapunktem dla ostro brzmiącej gitary Sojki. Osiem nowych, atrakcyjnie zagranych i zaśpiewanych kompozycji i pięć znanych z poprzedniej płyty, daje nam możliwość prawie 70 minut obcowania z w ysmakowanym i rozkołysanym bluesem CBS. Z utworów, jakie pochodzą z poprzedniej płyty, najlepsze wrażenie na mnie robi Czarny z Alabamy, zagrany w konwencji Country & western, z rytmiką postawioną nieco "pod włos". Znakomicie wpasowane pierwsze solo gitary i to drugie "southernrockowe" pokazują ten utwór w pełnej, wręcz błyskotliwej krasie. Dobrze też wypada otwierający płytę, rozkołysany utwór Gdy jestem sam, czy kolejny Moja mama powiedziała ze znakomitym intro na slide - świetne, żywe boogie z interesującym zakończeniem. Z nowych kompozycji wyróżnia się Bukka White o pięknym tekście z ciekawymi partiami gitary oraz fortepianu.
Zaśpiewany po śląsku Kolyboł się chop jest w warstwie rytmicznej podobny do otwierającego koncert i zawiera call & response wokalisty i chórku. Również w tej gwarze zaśpiewany jest Chopek Piła blues ze znakomicie pewnym śpiewem Adama, melodyjny w warstwie instrumentalnej i ciekawie rozwiązany rytmicznie - bardzo mi się podoba. Jest też funkujący Blues is the Kong, jedyny utwór na płycie zaśpiewany w oryginalnym języku bluesa. Broni się też nastrojowa ballada zagrana w stylu dżemowych klasyków Zielony krzak. Ma piękną, kolorystycznie brzmiącą harmonijkę i jest wspaniale, żarliwie zaśpiewana. Płytę kończy, żwawy, podkręcony numer Mississippi, tu, niestety, zbyt krótki, aż proszący się o pełne rozegranie. Całość koncertu ma nieco niemrawe oklaski i zagrana jest w lekko średnim tempie. To tak, jakbyś znalazł się w barze przy drodze, a zespół grający w nim, nie chce ci się narzucać ze swoją muzyką. Muzyką bardzo żywą, kołyszącą i dopieszczającą uszy i ciało, stonowaną i wcale nie przeszkadzającą w odpoczynku czy rozmowie. Kolejny raz bluesowy nawigator wskazuje prawidłowy kierunek odkrywania polskiego bluesa.
Piotr Gwizdała.